środa, 20 lipca 2016

Legenda Żywiołów - Rozdział 3


Rozdział 3
Po kilku minutach odnajduję dom czarodziejki ognia. Dach pokryty był czerwoną blachą, ściany pomalowane zostały na zielono a okna symetrycznie rozmieszczone. Przed domem znajdował się mały podjazd. Po prawej stronie, na samym środku trawnika znalazł swoje miejsce mały klombik w kształcie koła, zaś po lewej ogród wyłaniający się zza domu. Jest w nim wiele krzewów i kwiatów lecz największą uwagę zwraca duży dąb pośrodku. Zmieniam się z człowieka w kota, będzie mi łatwiej poruszać się po domu. Wskakuję na parapet i wchodze przez otwarte okno, a moim oczom ukazuje się dziewczyna skulona pod drzwiami. Podchodzę do niej bardzo powoli. - Hej koteczku, jak się tu znalazłeś?– W tym momencie jej wzrok padł na okno. Uśmiechnęła się lekko. Zbliżyłam się, a ona zaczęła głaskać mnie po głowie. Przytulona do mjego futra, oddała się w objęcia morfeusza. ~~*~~*~~ Budzę się rano cała obolała. Coś ciepłego i milutkiego jest przytulone do mnie. Spoglądam w dół, a mym oczom ukazuje się mała czarna kuleczka. I w tej chwili przypomniałam sobie o kotku, przy którym zasnęłam. Podniosłam prawą rękę i kładę ją na łebku zwierzęcia, zaczynając go głaskać. Po chwili zaczęła przyjemnie mruczeć, wciąż przytulona do mojego brzucha. Wzrok kieruję w stronę zegarka, który uświadamia mi, że jest już 7.00, a jeżeli za piętnasicie minut nie wyjdę, spóźnię się do szkoły. Powoli kładę kotka na łóżku, po czym kieruje się do łazienki. Szybko ubieram się, pakuję plecak i schodzę na dół kierując się do kuchni. Szykuje jedzenie dla kotka i stawiam w misce obok schodów. Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Napewno to Kate, umówiłam się z nią, żeby po mnie zachodziła w drodze do szkoły. Podchodzę do drzwi, otwierając je. Nie myliłam się, ponieważ na schodach stoi moja przyjaciółka. - Hej – Mówię szybko zakładając buty. - Hej gotowa na drugi dzień szkoły ? - Chyba tak – Nie wiem czy powinnam jej mówić, co się wczoraj stało. W końcu raz się żyje, a jak nie spróbuje, to się nie dowiem, czy jest moją przyjaciółką czy nie. - Co ma znaczyć to chyba? – Zapytała unosząc prawą brew. - Wczoraj przeżyłam taki szok że mało się nie załamałam, choć to mnie dziwi. - Dlaczego? - Wczoraj jak rysowałam na dębie z tyłu domu- Zaczęłam opowiadać jej co się wydarzyło minionego dnia. - Jesteś pewna że to ci się nie przyśniło. - Tak jestem tego stu procentowo pewna, a teraz ten kot śpi u mnie na łóżku - Wskazuję ręką w stronę mojego domu. - No dobra powiedzmy, że ci wierze. Droga do szkoły minęła nam szybko, a lekcje zaczęły się jak zwykle od gadania nauczycielki. Uh ! Dlaczego czas w szkole mija tak wolno? Już chciała bym znaleźć się w domu i na całe szczęście Kate nie uznała mnie za wariatkę i nadal się przyjaźnimy. ~~*~~*~~ Budzę się na miękkim kocu, który pokrywał łóżko. Zauważyłam że czarodziejki ognia niema, a zegarek wskazuje 8:15. Wstaje i moją mocą otwieram drzwi pokoju i schodzę na dół. Rozglądam się dokoła, lecz wszędzie jest pusto. W domu niema ani jednej żywej duszy, więc zmieniam się w postać strażnika. Futrzaste łapy zastąpiły ręce i nogi, a na głowie pojawiły się długie, różowe włosy, z których nadal wystawały małe, czarne uszka, a z tyłu widać długi mięciutki ogon tego samego koloru co uszy.


Betowała Tusia. :)