wtorek, 17 października 2017

Zakochana w legędzie # 2

Kłopoty
2
   Wspomnienia wróciły a moje oczy stały się wilgotne. Ale nie pozwoliłam żadnej z łez spłynąć. Postanowiłam być silna. Włożyłam rękę do kieszeni bluzy spojrzałam na mały zloty wisiorek. Który stanowi rodową pamiątkę i kartę bankową. Wcześniej była przy niej karteczka z kodem ale postanowiłam dla bezpieczeństwa wyrzucić i kod zapamiętać. Gdy spojrzałam na pamiątkę postanowiłam ją założyć. Wisiorek w kształcie pary skrzydeł tworzących serce a pomiędzy nimi czerwony klejnot, który odbija światło latarni nadając złote przebłyski. Który idealnie pasował do moich dziwnych kocich oczu i kruczo czarnych włosów. Nie jestem ani szczupła ani gruba. Można powiedzieć że w sam raz. Mimo kobiecych kształtów jestem dosyć niska z dziecięco-kobiecymi rysami twarzy. Przez co zawsze odejmują mi 4 lata. Właśnie przez mój wygląd nigdzie nie mogłam znaleźć pracy. Bo od razu mówiono mi że jestem za młoda i nawet nie zdążałam pokazać dowodu osobistego. Na kącie do którego miałam kartę było troche pieniędzy. Ale nie chce ich wydać od razu. Więc postanowiłam kupować z nich tylko niezbędne przedmioty i jedzenie. A noce spędzam w parkach.
    Z moich myśli wyrwał mnie pisk opon hamującego samochodu. Który zatrzymał się przy jakiejś dziewczynie. Nie chcąc zostać zauważona schowałam się za żywopłotem. Ale moja ciekowość, Która kiedyś zaprowadzi mnie w kłopoty, postanowiła się odezwać. Przez co zaczęłam z ukrycia patrzeć na całą sytuację. Dziewczyna chciała odejść od samochodu ale nagle z niego wyszło dwóch napakowanych facetów i ją złapało. Zaciągnęli ją do samochodu na tylnie siedzenie. Szybko zapamiętałam rejestracje. I gdy mieli już odjeżdżać. Kierowca zauważył mnie w lusterku nasze spojrzenia się spotkały. A ja wiedziałam że zostałam nakryta. W mojej tylko jedno słowo zaczęło odbijać się echem "UCIEKAJ!". Szybko zaczęłam uciekać w głąb parku przy którego wejściu rósł wcześniej wspomniany żywopłot. Nie oglądając się za siebie wiedziałam że zaczęli mnie ścigać, ponieważ słychać było krzyki mężczyzn. Które nie brzmiały zbyt przyjaźnie. Gdy odbiegłam od nich na odpowiednia odległość abym mogła stanąć na chwile aby złapać oddech. Mój wzrok przykuły gęste krzaki. Skierowałam się w ich stronę. I się schowałam. Starałam się uspokoić mój oddech aby mnie nie zdradził. Co powoli mi się udało. Po kilku chwilach usłyszałam zbilżające się kroki i zamarłam na ten dźwięk. Zaczęli się rozglądać w różnych stronach. Latarkami sieci po krzakach aby muc zauważyć więcej szczegółów. Światło jednej z nich zostało skierowane na krzak w którym się schowałam. Na moje nieszczęście naszyjnik odbił światło przez co jeden z tych facetów zaczął niebezpiecznie zbliżać się do mnie. Serce stanęło mi ze strachu że mnie zaraz znajdą. Gdy mnie zauważył, nie mogłam zmusić swojego ciała aby uciec. I dałam się wyciągnąć z moje kryjówki jak szmaciana lalka nie mogąc nic zrobić. Zaciągnęli mnie przed tamten samochód i rzucili pod nogi chyba ich szefa. On wskazał na moja torbę aby ja przeszukali. Jeden z jego goryli wyrwał mi ja i całą zawartość na ziemię. Szef spojrzał na mnie i jednym ruchem przygniótł mnie do ziemi tak że na niej leżałam a on siedział na mnie ściskając rękami moją szyje.
-Nie wiesz że lepiej nie wtykać nosa w nie swoje sprawy.-Wysyczał przez zęby.

   Gdy usłyszałam jego budzący grozę głos przerażona zaczęłam się szarpać . Na co on mocniej zacisną ręce na mojej szyi. Wiedząc że nie uda mi się wyrwać wyszeptałam cicho.

   -Pomocy.