Na tym blogu będą się pojawiać opowiadania rożnych gatunków i o różnych tematach. Grafika wzięta z grafiki google.
sobota, 31 grudnia 2016
Długa przerwa
Wiem Wiem dawno mnie nie było i nic nie pisałam. Ale ostatnio skupiłam się na moim kanale na YT. A nagrywanie trochę zajmuje. Później była szkolna wycieczka tylko z moją klasą. Pojechaliśmy na kręgle a później do kina na film "Magiczne zwierzęta i jak je znaleźć" fil taki sobie początek był zdecydowanie ciekawszy od końcówki. A zaraz na drugi dzień brałam udział w wieczorku poetyckim. Który bardzo się udał. Później nadeszły święta i objazdy po rodzinie. I tak dziś pisze w ostatni dzień 2016r. Życzę wam dobrego nowego roku. :)
Kanał na YT: Otomagii🎆🎆🎆🎇
Kanał na YT: Otomagii🎆🎆🎆🎇
wtorek, 15 listopada 2016
Sorki :(
Ostatnio nie mam weny do pisania "Legenda Żywiołów" za co was przepraszam ale w tym czasie napisałam inną historię. Ale zacznę ją wrzucać dopiero jak skończę Legęde obiecuje się wziąć się za siebie.
wtorek, 25 października 2016
Legenda żywiołów - Rozdział 5
Przepraszam za tak długą przerwę ale mam nadzieje że mi ją jakoś wybaczycie. I dla osłodzenia wam życia wrzucam wam kolejny rozdział. Dlaczego dla osłodzenia? Dowiecie się czytając rozdział. Sama go betowałam więc jak znajdziecie jakiś błąd wybaczcie mi.:)
Rozdział 5
Następnego dnia strażniczka nie opuszczała mnie
na krok. Cały czas obserwowała czy nie wygadam się że jestem czarodziejką. Z
tego co pamiętam są jeszcze trzy oprócz mnie: powietrza, wody, ziemi. Ciekawe
kiedy je poznam. Może ja już je znam.
- O czym tak rozmyślasz? – Zapytała Roksan
jedząc swoje drugie śniadanie.
- O niczym. – Szybko odpowiadam jej.
- Ta uważaj bo ci uwiężę. Odpłynęłaś na
dobre piętnaście minut. I jestem ciekawa co ci zaprząta myśli.
- Na pewno nic ciekawego. Wiec nie dociekaj
okej.
- Spoko jak nie chcesz nim powiedzieć to
nie. – Uniosła ręce do góry.
Po zjedzonym drugim śniadaniu na stołówce. Wróciliśmy
do klasy. Ponieważ dzwonek zabrzmiał głośnym i denerwującym dźwiękiem.
Reszta lekcji minęła spokojnie i dosyć
leniwie. Po skończonych lekcjach udałam się do biblioteki. Wypożyczyć najnowsze
wydanie książki „Magiczna przygoda smoków”.
Sięgając po książkę czyjaś ręka zetknęła się
z moją. Gdy tylko poczułam dotyk obcej dłoni odsunęłam ją jakbym się poparzyła.
I spojrzałam w prawo. Stał obok mnie chłopak z mojej klasy. Zbytnio nie
zwracałam na niego uwagi. I Nie winem nawet jak ma na imię ale muszę przyznać
jest nieziemsko przystojny.
Posiada niebieskie oczy które pasują do jego
blond włosów. Ułożonych w lekkim nieładzie. Ubrany w białą koszule wyciągniętą
z niebieskich dżinsów. Na prawej ręce nosi czarny rzemyk.
- Przepraszam, chcesz wypożyczyć tą książkę.
– Spojrzał się na mnie.
- Tak. – Odpowiedziałam krótko i cicho.
- Też lubisz fantasty? – Zapytał z lekkim uśmiechem.
- Tak. – Chciała bym stąd uciec ale nie mogę
moje nogi nie chciały się ruszyć tak jakby wrosły w ziemię.
- Jak chcesz możesz ją wypożyczyć pierwsza
ja poczekam. Bo jak na razie jest tylko jeden egzemplarz. – Podał mi książkę z
pułki.
- Dziękuje. – Odpowiedziałam ściszonym
głosem lekko się rumieniąc. Spojrzałam na niego po czym od razu wbiłam wzrok w
trzymana książkę. Po czym oddaliłam się powolnym krokiem. Nigdy nie rumieniłam
się tak przy chłopakach. Ale on jest idealnie w moim typie.
Po wypożyczeniu książki. Udałam się do domu.
Tam czekała na mnie strażniczka.
- Gdzieś tak długo była? – Spytała lekko zła.
- W bibliotece chciałam wypożyczyć książkę.
- Tym razem ci wybaczę ale na następny ras
pamiętaj o treningach.
Dobrze?
- Dobrze będę pamiętać.
~~**~~**~~
Padłam cala zmęczona na łóżko. Byłam cała spocona. Po chwili odpoczynku wstałam
i udałam się do łazienki. I wzięłam szybki prysznic oraz zmieniłam ciuchy.
Wracając do pokoju zastałam strażniczkę siedzącą na łóżku. W kociej postać.
- O co chodzi? – Spytałam wycierając włosy
niebieskim ręcznikiem.
- Kim była ta dziewczyna z rana?
- To moja przyjaciółka z klasy. Ma na imię
Kate. A w ogóle dla czego cie ona interesuje? – Spojrzałam z zaciekawieniem w
oczach.
- Wyczuwam od niej moc powietrza. Więc musi
być czarodziejką.
- Ona. Przynajmniej się dogadamy. – Uśmiechnęłam
się.
- To dobrze bo gdy wszystkie się zbierzecie
będziecie musiały utrzymać dobre relacje. Inaczej nie zegrcie się w walce a to
jest bardzo ważne.
- Dobra, to zostały do odnalezienia jeszcze
dwie.
- W sobotę pójdziemy do miasta i tam się
porozglądamy. Mam nadzieje że nie masz żadnych planów na ten dzień. – Spojrzała
się na mnie.
- Nie jestem wolna więc spokojnie możemy
pójść.
poniedziałek, 12 września 2016
Legenda Żywiołów - Rozdział 4
Rozdział 4
Z lodówki wyciągam karton mleka. Nagle moje,
czułe uszy wyłapują dźwięk otwieranych drzwi. Natychmiast zmieniam się w kota.
Do kuchni wchodzi czarodziejka. Gdy tylko mnie zauważa podchodzi do mnie i
podnosi na ręce. Zaczyna mnie głaskać. Szczerze mówiąc przysparza mi to dużo
przyjemności więc zaczynam mruczeć. W końcu jestem kocim strażnikiem. Mam do
tego prawo!
Nie mogę zbyt długo zwlekać. Muszę jej w jak
najszybszym czasie powiedzieć, że jest czarodziejką ognia. Nie mamy zbyt dużo
czasu. Musimy znaleźć pozostałe trzy czarodziejki, ale jak jej to powiedzieć
przecież nie powiem jej tego od tak. Wtedy może się wystraszyć i uciec, a ona
jest najsilniejsza z całej tej czwórki.
Magią prowadzę ją za dom. Przed nią
przemieniam się z kota w strażniczkę.
~~*~~*~~
- Czym ty jesteś? – Pytam się cofając o krok
do tyłu zaskoczona.
- Jestem kocią strażniczką, czarodziejek
żywiołów, Adelain.
- Nie zrobisz mi krzywdy? – Jaszcze raz cofam
się krok do tyłu. Dłonie zaczęły mi drżeć, nogi przygotowane były do ucieczki.
- Nie, tak jak mówiłam jestem strażniczką
czarodziejek żywiołów, a ty jesteś jedną z nich. Dokładniej mówiąc, władasz
ogniem.
- Że co?! Ja czarodziejką? Nie ma takiej opcji.
Ty sobie ze mnie żarty stroisz? – Co ona mi gada? Jaką czarodziejką? Nigdy w
życiu, przecież magia nie istnieje ale ciężko mi w to uwierzyć skoro widziałam
na własne oczy jak się przede mną się przemieniła. A teras jest człowiekiem z
uszami i ogonem. Kurwa! W co ja się wpakowałam?
- To prawda. Wiem że trudno w to wierzyć.
Ale proszę chociaż spróbuj mi zaufać. To nic cie nie kosztuje. Więc proszę
uwierz mi.
- Ale ja nie mogę być czarodziejką to
niemożliwe. – Opadam na kolana.
- Ależ możliwe i właśnie ty jesteś
czarodziejką.
- Naprawdę? – spoglądam na nią.
- Tak.
- Ale jak to możliwe? – Podnoszę się z
ziemi.
- Wieki temu żyły cztery czarodziejki ognia,
wody, powietrza i ziemi. Latami ich moce były przekazywane pokoleniami. I teras
Ziemi grozi niebezpieczeństwo. Do tego brama do świata demonów otworzyła się.
Więc teras demony polują. Twoje moce poczuły zagrożenie i się przebudziły.
- I ja mam z nimi walczyć?
- Po krótkim treningu. – Klasnęła w ręce a
dookoła pojawiła się arena. – Tu możesz ćwiczyć ale najpierw to. – Wyciągnęła srebrną
bransoletkę z czerwonym kamieniem i założyła mi go na rękę.
- Po co ta bransoleta? – Spojrzałam na nią
pytającym wzrokiem.
- Jak na razie jesteś zbyt słaba żeby
normalnie korzystać z mocy. A ta bransoleta ci w tym pomoże. – Wskazała na
ozdobę. – Dotknij kamienia i powiedz aktywacja.
- Aktywacja. – Po wypowiedzeniu tych słów
uniosłam się w powietrze. Zaczęłam świecić na czerwono. Włosy zmieniły kolor na
żywą czerwień. Moje ubrania przekształciły się w krótką na szyje bluzkę i spódniczkę
z narysowanym płomiennym lwem.
- Tym sposobem aktywujesz moce. Korzystanie
z nich jest dosyć proste wiec nie powinnaś mieć z tym większego problemu. Tu
zazwyczaj posługujesz się tak zwanymi oczami wyobraźni. Wyobraź sobie że nad
ręką pojawia się płonąca kula żywego ognia.
Zamknęłam oczy żeby było mi łatwiej. Po
chwili skupienia otworzyłam je. A nad moją ręką lewitowała kula ognia. Nagle
kilka metrów przede mną pojawiła się tarcza.
- Wyceluj do niej. – Wskazała palcem na
tarcze.
Wzięłam zamach i rzuciłam. O dziwo trafiłam
choć nigdy nie byłam najlepsza w rzucaniu do celu. Ale to mi się udało. Ja na
prawdę jestem czarodziejką. Choć trudno w to uwierzyć ale to prawda. Magia
istnieje.
środa, 20 lipca 2016
Legenda Żywiołów - Rozdział 3
Rozdział 3
Po kilku minutach odnajduję dom czarodziejki ognia. Dach pokryty był czerwoną blachą, ściany pomalowane zostały na zielono a okna symetrycznie rozmieszczone. Przed domem znajdował się mały podjazd. Po prawej stronie, na samym środku trawnika znalazł swoje miejsce mały klombik w kształcie koła, zaś po lewej ogród wyłaniający się zza domu. Jest w nim wiele krzewów i kwiatów lecz największą uwagę zwraca duży dąb pośrodku. Zmieniam się z człowieka w kota, będzie mi łatwiej poruszać się po domu. Wskakuję na parapet i wchodze przez otwarte okno, a moim oczom ukazuje się dziewczyna skulona pod drzwiami. Podchodzę do niej bardzo powoli.
- Hej koteczku, jak się tu znalazłeś?– W tym momencie jej wzrok padł na okno. Uśmiechnęła się lekko.
Zbliżyłam się, a ona zaczęła głaskać mnie po głowie. Przytulona do mjego futra, oddała się w objęcia morfeusza.
~~*~~*~~
Budzę się rano cała obolała. Coś ciepłego i milutkiego jest przytulone do mnie. Spoglądam w dół, a mym oczom ukazuje się mała czarna kuleczka. I w tej chwili przypomniałam sobie o kotku, przy którym zasnęłam. Podniosłam prawą rękę i kładę ją na łebku zwierzęcia, zaczynając go głaskać. Po chwili zaczęła przyjemnie mruczeć, wciąż przytulona do mojego brzucha. Wzrok kieruję w stronę zegarka, który uświadamia mi, że jest już 7.00, a jeżeli za piętnasicie minut nie wyjdę, spóźnię się do szkoły. Powoli kładę kotka na łóżku, po czym kieruje się do łazienki. Szybko ubieram się, pakuję plecak i schodzę na dół kierując się do kuchni. Szykuje jedzenie dla kotka i stawiam w misce obok schodów. Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Napewno to Kate, umówiłam się z nią, żeby po mnie zachodziła w drodze do szkoły.
Podchodzę do drzwi, otwierając je. Nie myliłam się, ponieważ na schodach stoi moja przyjaciółka.
- Hej – Mówię szybko zakładając buty.
- Hej gotowa na drugi dzień szkoły ?
- Chyba tak – Nie wiem czy powinnam jej mówić, co się wczoraj stało. W końcu raz się żyje, a jak nie spróbuje, to się nie dowiem, czy jest moją przyjaciółką czy nie.
- Co ma znaczyć to chyba? – Zapytała unosząc prawą brew.
- Wczoraj przeżyłam taki szok że mało się nie załamałam, choć to mnie dziwi.
- Dlaczego?
- Wczoraj jak rysowałam na dębie z tyłu domu- Zaczęłam opowiadać jej co się wydarzyło minionego dnia.
- Jesteś pewna że to ci się nie przyśniło.
- Tak jestem tego stu procentowo pewna, a teraz ten kot śpi u mnie na łóżku - Wskazuję ręką w stronę mojego domu.
- No dobra powiedzmy, że ci wierze.
Droga do szkoły minęła nam szybko, a lekcje zaczęły się jak zwykle od gadania nauczycielki. Uh ! Dlaczego czas w szkole mija tak wolno? Już chciała bym znaleźć się w domu i na całe szczęście Kate nie uznała mnie za wariatkę i nadal się przyjaźnimy.
~~*~~*~~
Budzę się na miękkim kocu, który pokrywał łóżko. Zauważyłam że czarodziejki ognia niema, a zegarek wskazuje 8:15. Wstaje i moją mocą otwieram drzwi pokoju i schodzę na dół. Rozglądam się dokoła, lecz wszędzie jest pusto. W domu niema ani jednej żywej duszy, więc zmieniam się w postać strażnika. Futrzaste łapy zastąpiły ręce i nogi, a na głowie pojawiły się długie, różowe włosy, z których nadal wystawały małe, czarne uszka, a z tyłu widać długi mięciutki ogon tego samego koloru co uszy.Betowała Tusia. :)
niedziela, 26 czerwca 2016
Arcy ważne ogłoszenie.
Moi drodzy moja przyjaciółka pojechała całkiem sama na obóz na drugi kraniec Polski. A teraz tęskni za przyjaciółmi i za chłopakiem. Więc mam do was prośbę napiszcie w komerażach że ją wspieracie.
Wielkie dzięki. :)
Wielkie dzięki. :)
czwartek, 23 czerwca 2016
Legenda Żywiołów - rozdział 2
Rozdział 2
Rzucam plecak na łóżko i wykładam z niego książki i piórnik na biurko. Na szczęście dzisiaj nic nam nie zadali. Wyciagam z półki nacnej szkicownik, kilka ołówków i gumke do ścierania. Wszystko pakuje do małej torebki. Wychodze z domu i ide na podwórko z tyłu niego. Moim oczom ukazuje się piękny duży dąb. Wspinam się na jedną z najwyższych gałęzi. Rozsiadam się wygodnie, a torebkę zawieszam na małym konarze blisko mnie. Wyjmuje z niej szkicownik i ołówek. Zaczynam rysować. Po kilku minutach kończe go, a kartce widnieje płomienny lew. Dlaczego go narysowałam? Co to ma znaczyć? Lwa jeszcze mogę zrozumieć, ale te płomienie co to ma ze sobą wspólnego.
Nagle coś łapie mnie za nogę. Wystraszona próbuję to zrzucić, ale moje próby okazały się bez skuteczne. Sięgam ręką po torebke, chwytam ją mocno i uderzam w coś trzymającego mnie. Na szczęście uderzenie powiodło się, a mała, czarne jak węgiel istota spadła na ziemię. Szybko chowam szkicownik i schodze jak najszybciej z drzewa. Biegiem wpadam do domu i kieruje się do swojego pokoju. Ignorując pytania siostry ,,Czy coś się stało?’’. Naprawdę to nie czas by odpowiadać.
Zamykam szybko drzwi po czym opieram się o nie plecami, zsuwając się w dół na podłogę. Nagle zaczynam uświadamiać sobie co się stało. To małe czarne coś... Co to takiego było? I dlaczego ja? Pytania kłębią się w mojej głowie, choć na żadne nie znam odpowiedzi.
~~*~~*~~
Słyszę głos w myślach, który karze mi wstać. Miałam nadzieje, że jeszcze kilka lat pośpię, niestety myliłam się. Przeciągam się zaspana i podchodzę do kuli. Ukazała mi magiczne stworzenia atakujące ludzi. Już wiem co trzeba zrobić. Musze zebrać czarodziejki żywiołów, a najbliżej powinna znajdować się czarodziejka ognia. Tylko jak wyjaśnić tej dziewczynie kim tak naprawde jest ? No nic cos wymyśle po drodze. Teraz musze jak najszybciej wyruszać. Parę minut później przeszukuje miasteczko Tomrod. Moje zmysły mówią mi, że jest gdzieś blisko. Muszę ją jak najszybciej odnaleźć. Zaszywając się w ciemnej uliczce, chowam uszy i ogon, gdyż takiej postaci łatwiej będzie mi się poruszać i nie będę się rzucać w oczy.
Betowała Tusia wielkie dzieki. :)
środa, 8 czerwca 2016
Legenda Żywiołów - rozdział 1
Rozdział 1
~~**~~**~~
Zatrzymuje się tuż przed bramą wejściową. Za nią widać budynek szkoły. Przed nim rozciąga się plac zatłoczony przez uczniów. Nic nadzwyczajnego, niczym nie różni się od mojej poprzedniej szkoły. Po śmierci rodziców Roksana kupiła tanisze mieszkanie, a ta szkoła znajduje się bliżej niego i przy okazji chłopaka siostry Rejvena. Z zamyślenia wyrywa mnie czyjaś ręka na moim ramieniu. - Lili Nelson? – Odkręcam się w stronę głosu. Na szczęście to nauczyciel. Siostra mi coś mówiła, ktoś po mnie wyjdzie, a ja mam czekać pod szkołą. I oto jest nauczyciel na oko około pięćdziesiątki. Na twarzy widać zmarszczki, a na włosach lekką siwiznę. Niebieska koszula z ciemno niebieskim krawatem ładnie podkreślają brązowe oczy. - Tak – Odpowiadam szybko na pytanie. Nagle dzwonek zadzwonił w budynku wypełniając wszystkie pomieszczenia i ich zakamarki. - Choć za mną zaprowadzę cię do klasy, teraz będziesz miała lekcje ze mną. Nazywam się Nick Harris i jestem nauczycielem języka angielskiego. – Po tych słowach zaczął prowadzić mnie do klasy. Starszy pan otwiera przede mną drzwi. Wchdze do klasy wszystkie pary oczu natychmiast przyglądają się mi. Za mną podąża nauczyciel i odwraca się do klasy przodem. - To jest nowa uczennica. Będzie chodzić do waszej klasy. Niedawno się przeprowadziła i chce abyście miło ją przyjęli. – Wskazał ręką na mnie. – Przedstaw się. – Nauczyciel zwrócił się do mnie. - Mam na imię Lili Nelson. Niedawno przeprowadziłam się do Tomrod z miasteczka Jabrald. - Dobrze możesz usiąść razem z Kate Smith. Ostatnia ławka od okna. – Wskazał ławkę na końcu klasy w której siedzi niebieskooka blondynka. Podeszłam powoli do ławki żeby się nie przewrócić. Moje ciało jeszcze nie doszło do siebie po takiej dawce nerwów. Siadam w ławce i wyciągam książki z plecaka. Kate jest ubrana w niebieską bluzke i lekko ciemniejsze spodnie. Jej długie do pasa włosy są zaplecione w warkocz. Związany gumką z błękitnym kwiatkiem. W uszach pięknie połyskują małe kolczyki w kształcie kropel deszczu. Po samym wyglądzie można powiedzieć że jej ulubionym kolorem jest niebieski. Gdy nauczyciel rozdał nam plan lekcji i omówił najważniejsze rzeczy związane ze szkołą dał nam czas dla siebie. - Hej, po raz pierwszy zmieniasz szkołe? – Zapytała Kate. - Tak. Lubisz kolor niebieski? - Aż tak to po mnie widać. – dziewczyna spojrzała na strój po czym wzrok skierowała na mnie. - No wiesz trudno tego nie zauważyć. Kolejne minuty lekcji mijają na niekończącej się rozmowie. Zajęcia skończyły się w szybkim tempie.W czasie powrotu do domu okazało się że Kate jest moją sąsiadką.
Betowała Tusia, ona jest nie zastąpiona. :)
niedziela, 5 czerwca 2016
Legenda Żywiołów PROLOG
PROLOG
Dawno temu na ziemi żyły cztery czarodziejki ,które władały mocami żywiołów: powietrzem, wodą, ziemią, ogniem. Po kilku latach ludzie zaczęli się ich bać. Czarodziejki zastały wygnane z wiosek i zmuszone do życia w ukryciu. W dzisiejszych czasach ich uśpione moce, przekazywane są z matki na córkę. Według legęd ich magia ma objawić się kiedy ludzie znowu będą ich potrzebować. A kot strażniczka przebudzi się z wieloletniego snu.Betowała Tusia wielkie dzięki.
Ogłoszenie
Obecnie nie wiem kiedy będę wrzucać wam rozdziały, ale mam nadzieje że w krótkich odstępach czasu. Ponieważ nie chce pisać z przymusu tylko gdy będę miała tak zwane natchnienie do pisania. Więc możliwe że rozdziały nie będą miały stałego terminu wrzucania. Więc proszę was o zrozumienie i wybaczenie z tego powodu. Nie chce przekształcić pisania w obowiązek tylko chce żeby to pozostało moją pasja jak i czasem na rozluźnienie się i puszczenie wodzy fantazji.
Witajcie!
Witam na moim bloogu. Tu będą ukazywać się opowiadania które napiszę.
Odkąd zaczęłam pisać historie, chciałam stworzyć bloga na którym bene mogła się tym z wami podzielić. :)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)